Gdy "tłusty czwartek” zbliżał się wielkim krokami,
Królowa Małgorzata miała spotkanie ze swoimi pracownikami.
Po wszystkich wnioskach, rekomendacjach i klasyfikacji
Zaproponowała wspólne pieczenie pączków, ale cóż? Bez owacji.
Lecz Ela, jedna z dam dworu rozmowę z Rodzicielami uczniów odbyła
I pozytywną decyzję zatroskanej królowej przedstawiła.
Następnego dnia "narada wojenna" w stołówce się odbyła,
W której reprezentacja kuchni, pedagogów i Rodzicieli uczestniczyła.
Zadania zostały zapisane i szczegółowo rozdzielone,
Oczywiście terminy wykonania dokładnie ustalone.
Przez 10 dni Sylwia - sekretarz królestwa zamówienia przyjmowała,
O rosnących wynikach zapisów królową informowała.
Nastąpiło "pospolite ruszenie" – wpływały też dary,
Ktoś słoninę przetopił na smalec - podarował garnek cały.
Inni jajka od "szczęśliwych kur” z wolnego wybiegu dostarczyli,
Swoją pracą lub dobrym słowem pomysł chwalili.
Upiec 1500 pączków to wielkie zadanie
Jak to zrobić najlepiej? Myślą panowie i panie.
Ochmistrzyni Małgosia produkty do kuchni dostarczyła
I wraz ze Skarbnik Agnieszką pierwsze ciasto zarobiła.
Marysia i Halinka też nam pomagają
bo one życiowe doświadczenie mają.
Jedna ciasto wyrabia, mąki dosypuje,
Druga olej rozgrzewa, temperatury pilnuje.
Aga i Renata pieczę nad urządzeniami kuchennymi mają,
Bo wizyty głównej kuchmistrzyni się spodziewają.
Ciasto rośnie, rośnie, z miski po stole nam ucieka,
Lucyna je kieruje w ręce "od zadań specjalnych człowieka".
Piekarz Tomasz szybko i sprawnie kula pączki,
W prawo i w lewo, potem wokoło – na dwie rączki.
Potem pączki znów na stole pięknie wyrastały,
Na kąpiel w gorącym tłuszczu czekały.
Tam Marysia z Elą patyczkami je lustrowały,
Aby ciasteczka z obu stron równy kolor miały.
Usmażone, ostudzone do nadziewania są już gotowe.
Ania i Asia je szprycowały - raz marmolada, raz powidła śliwkowe.
Potem nadeszła fizjoterapeutka Magda z mamą, aby plecy nam masować,
Musiały kulać pączki, bo nikt nie miał czasu się rehabilitować.
Gdy królowa nasza przyjechała, to na baczność stanęła ekipa cała.
Lecz ona do pracy zaraz się zebrała i do pączków czule przemawiała.
Gotowe słodkości Joanna w kartoniki wg listy dzieliła,
Dodawała "w pamięci”, a na kalkulatorze jeszcze sprawdziła.
Niespodziewanie Wójt Janusz przyjechał z prezentami,
Każdego ubrał w fartuch pomarańczowy z konwaliami.
Wkroczył do kuchni, sprawdził ciasto, do pracy gotowy,
Że on umie piec pączki, nie przyszło nam do głowy.
Jak kuchmistrz Agnieszka do kuchni wjechala,
To myła garnki i do szaf wkładała.
I tak ekipa sympatyczna, wesoła i zgrana
upiekła 1500 pączków do północy, nie do rana.
Przepis tradycyjny, bez chemii, od cioci Lusi,
Dlatego każdy spróbować je musi.
Rano Basia, Żaneta, Magda paczki pakowały,
Honorata, Kasia, Ania sprawnie wydawały.
I ja tam byłem, miód i… kawę piłem.
Pączków zjadłem pół tuzina, że kalorie?
Tłuszczyk się przyda, bo przed nami długa zima.
Wszystkim za zakupy i pracę dziękujemy,
Skarbiec Rady Rodzicieli tym wspieramy,
Bo o nasze dzieci dbamy i je kochamy
Wasz Kronikarz