W tym roku przy okazji omawiania treści związanych z obchodami Narodowego Święta Niepodległości okazało się, że do naszej klasy uczęszcza praprawnuk powstańca wielkopolskiego - Dawid Przydróżny. Chłopiec zaczął opowiadać dzieciom historię swojego prapradziadka – Józefa Józefowskiego, kawalera Orderu Virtutti Militari z ziemi przemęckiej. Wykorzystując zainteresowanie dzieci zaprosiliśmy do szkoły wnuczkę pana Józefa, babcię Dawida - panią Ewę Minta, która opowiedziała nam ciekawą, pełną przygód historię swoich dziadków Józefa i Marii Józefowskich z Solca Nowego.
Józef Józefowski urodził się 4 stycznia 1901 r. w Błotnicy. Jako młody chłopak, pod dowództwem Stanisława Siudy, brał udział w Powstaniu Wielkopolskim. Następnie z wojskami Józefa Piłsudskiego walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Za waleczność został odznaczony Orderem Virtutti Militari i otrzymał od Naczelnego Wodza 12 ha ziemi w Iwanówce na Wołyniu (dzisiejsza Ukraina). Wybudował tam gospodarstwo, które bardzo dobrze prosperowało. Wraz z żoną i trzema córkami mieszkał tam do 10 lutego 1940 roku. W nocy NKWD wtargnęło do domu, nakazało w ciągu dwóch godzin opuścić mieszkanie i wstawić się na stacji kolejowej. Rodzina Józefowskich została wywieziona wagonami bydlęcymi na Sybir, do gułagu Mała Jaluga w Obwodzie Archangielskim. Mieszkali w drewnianym baraku, a na dworze panował 40 stopniowy mróz. Dziadkowie pani Ewy pracowali od świtu do nocy. Ich córki chodziły do rosyjskiej szkoły oddalonej od baraku o 3 km. Niekiedy nocowały w szkole, bo nie sposób było przedostać się przez śnieżne zaspy. Po dwóch latach przymusowego pobytu w tym gułagu rodzinie udało się wyjechać na południe ZSRR. Tam, w kołchozie było jeszcze gorzej. Panował ciągły głód. Racje żywnościowe były mocno ograniczane. Raz w tygodniu dawano kawałek chleba, raz dziennie lepioszek – pieczony placek kukurydziany. Aby choć trochę zaspokoić głód jedzono zupę z pokrzyw i traw. Rarytasem był makuch, czyli wytłoczyny, które pozostawały po wytłoczeniu oleju z lnu. Cała rodzina cierpiała niewyobrażalny głód. Wspólna modlitwa i ufność Bogu dawała nadzieję na przetrwanie tych ciężkich dni. Gdy zaczęła się tworzyć Armia Andersa pan Józef wstąpił w jej szeregi. W tym czasie jego żona, aby uchronić dzieci przed śmiercią głodową oddała je do sierocińca. Wkrótce sierociniec ewakuowano i przetransportowano do Afryki. Siostry trafiły do obozu alianckiego dla uchodźców z Polski - do Tengeru, blisko góry Kilimandżaro (dzisiejsza Tanzania). Tam dziewczynki chodziły do szkoły, działały w harcerstwie i przede wszystkim miały co jeść. Na szczęście odnalazła je mama, która przyjechała tu z Ugandy. Tak przetrwały w Afryce, aż do zakończenia wojny.
W tym czasie ich ojciec – Józef Józefowski z Armią Polską wędrował szlakiem Andersa ze Związku Radzieckiego przez Iran, Irak, Palestynę, Egipt do Włoch. Brał udział w słynnej bitwie o Monte Cassino. Zaprzyjaźnił się z niedźwiadkiem Wojtkiem, który razem z żołnierzami służył w wojsku. Został odznaczony Krzyżem Walecznym i Srebrnym Pamiątkowym Krzyżem Ziemi Świętej. Wrócił do Polski w 1947 roku. Rodzina Józefowskich rozłączona była przez 6 lat. Spotkali się 19 marca 1948 roku i po ciężkiej tułaczce zamieszkali razem.
GALERIA ZDJĘĆ
także archiwalnych
Miesiąc po miesiącu żegnamy kolejnych żołnierzy II wojny światowej. Tych, którzy żyli w czasach męki i ofiary. Nie wolno nam Ich zapomnieć – ani nam, ani naszym dzieciom, ani dzieciom naszych dzieci. Doceniajmy to co mamy, nie pozwólmy, aby polskość, ojczyzna i patriotyzm poszły w zapomnienie. Rozmawiajmy z dziećmi o pradziadkach, zachęcajmy do poznawania rodzinnych historii opartych na wartościach. Zachęcajmy, aby stali się strażnikami pamięci. Tylko tak możemy przeciwstawić się konsumpcjonizmowi jaki niosą współczesne czasy.
DOKUMENT nr 1 DOKUMENT nr 2
Serdecznie dziękujemy pani Ewie Minta za przemiłe spotkanie.
Mariola Prządka – wychowawczyni klasy 2a